czwartek, 10 lipca 2008

Wiecie, co to jest mikrosekunda?

Odcinek czasu między pojawieniem się żółtego światła a klaksonem za plecami. Tak cudzoziemcy żartują z rosyjskich kierowców, którzy trąbią jak opętani. I nie włączają świateł, dopóki cokolwiek widać, a długich nie wyłączają, nawet kiedy ty to zrobisz. Pierwszeństwo ma większy. A jak zmieniają koło, rozerwaną oponę lubią podpalić. Śmierdzące ognisko zamiast trójkąta. Bardzo często nie rozbierają się w samochodzie i cały dzień jadą w palcie i futrzanej czapce.

Rosjanie giną na drogach jak muchy. W 2007 roku życie straciło na nich ponad 33 tysiące osób, tyle ile w całej Unii Europejskiej, która ma trzy i pół raza więcej mieszkańców i sześć razy więcej samochodów. Na poboczu co parę kilometrów symboliczne nagrobki. To najczęściej żelazny cokolik z gwiazdą na szczycie albo zespawany z drutu zbrojeniowego ażurowy postument podobny do stojaka na kwiaty z lat 60. Rosyjskim zwyczajem przy wielu nagrobkach ławeczka i stolik z przyśrubowanym wazonem. W wazonie sztuczne kwiaty. Czasami zatrzyma się tam jakiś szoferak, zostawi koledze zapalonego papierosa, dwa-trzy na zapas i zapałki, a bywa, że buteleczkę z resztką wódki, od której chłopak zapewne zginął.
___
Jacek Hugo-Bader, Maską w stronę wiatru, Gazeta Wyborcza 08.07.2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz