piątek, 11 lipca 2008

Co jeszcze się panu podoba w Warszawie?

- Publiczny transport. Autobusy i tramwaje kursują punktualnie. W Rzymie spóźniają się, stoją w korkach. Jak ktoś jedzie na spotkanie komunikacją miejską, to w zasadzie wiadomo, że nie zdąży na czas.

A co denerwuje pana w Warszawie?

- Może nie denerwuje, ale zaskakuje. Chodzi mi o skrupulatne przestrzeganie przepisów. To widać szczególnie w ruchu drogowym. Np. na Hożej, gdy ta ulica była zamknięta na czas remontu, cały czas działała sygnalizacja świetlna. Mimo że nie jeździły żadne auta, ludzie czekali na zielone.

Ktoś zagapił się, nie zauważył, że jest remont.

- Może, ale myślę, że w Polsce przepis jest przepis.

Ale przecież my, Polacy, jesteśmy właśnie postrzegani jako tacy, którzy swobodnie traktują przepisy!

- Tak mówią ci, którzy nie byli we Włoszech. Gdy w Rzymie kierowcy stoją w korkach, a widzą możliwość pojechania skrótem przez boczną ulicę, przez którą przejeżdżać nie wolno, to przez nią jadą. Tak się robi, bo to użyteczne.

Ale to jednak łamanie zakazów.

- To raczej bardziej kreatywny sposób wykorzystywania reguł.

Pan żartuje?

- Nie. Gdyby w Rzymie przestrzegano bardzo dokładnie zasad ruchu drogowego, to wszystko by się zablokowało. Korki byłyby niesamowite.
___
Angelo Piero Capello, Canaletto i Cappelo - dwaj Włosi na Krakowskim Przedmieściu (wywiad), Gazeta Wyborcza (Warszawa), 10.07.2008

1 komentarz: