czwartek, 28 sierpnia 2008

Ale on się nie wstydzi, on się niczego nie wstydzi - w tym problem z ludźmi wiary, z poddanymi absolutu, boskiego bądź ludzkiego, że póki wykonują jego nakazy, nie robią nic złego, jakiekolwiek te nakazy są. Zaduszą ci dzieci, a potem na podwieczorek serdecznie zaproszą, i dziwić się będą, jeśli nie przyjdziesz. Oto jest człowiek żyjący w prawdzie.
___
Jacek Dukaj, Lód

sobota, 16 sierpnia 2008

Tym, którzy śmiali się z mojej brody chciałem odpisać, że Dalila też pewnie pisała w komentarzach na blogu Samsona coś w stylu "w krótkich ci będzie lepiej".
___

piątek, 15 sierpnia 2008

Jednak ta sama monotonja krajobrazu, która nuży każdego podróżującego przez Syberję - step, tajga, niebo, ziemia, godzina po godzinie - znużyła szybko i tutaj: biel i biel i biel i biel, kliniczne piekło bieli. Ile można. Trzeba znać umiar. To rodzaj manji chorobliwej, z tego się przecież leczy w szpitalach obłędu: zapałka do zapałki, z wysuniętym językiem i spojrzeniem tępem, dzień po dniu przez dwadzieścia lat. Tak właśnie Bóg stworzył Azję.
___
Jacek Dukaj, Lód

wtorek, 12 sierpnia 2008

Znacie anegdotę o Żydzie, co wybrał się w podróż daleką w sprawach finansowych? Rozmowy na miejscu się przeciągają, więc idzie nadać telegram do żony. Żeby się nie niepokoiła, bo on musi zostać jeszcze parę dni, kwestja większego zysku, wróci, jak tylko będzie mógł, pozdrawia, Iccak. Dają mu blankiet do wypełnienia, urzędnik pocztowy objaśnia, że opłatę liczy się od każdego jednego wyrazu. Iccak spisał wiadomość, porachował słowa, porachował cenę telegramu - i nuże kombinować, co też mógłby tu wykreślić, bo zbędne, niekonieczne. „Iccak” - no przecie żona wie, że Iccak, kto inny? „Pozdrawia” - no jasne, że pozdrawia, miałby nie życzyć zdrowia własnej małżonce? „Wróci, jak tylko będzie mógł” - no to się rozumie samo przez się; jak nie będzie mógł, to nie wróci. I tak dalej, słowo po słowie, w końcu skreślił z blankietu całą wiadomość: same oczywistości.

...Otóż, widzicie, ja mam to samo. Nie ze skąpstwa - sam się zniechęcam. Wystarczy, że moment pomyślę nad tym, co zamiaruję powiedzieć, zanim powiem. Prawie nigdy nie wtrącam się do rozmów, nie oponuję nawet największym głupotom wygłaszanym w mojej przytomności. Im większe, tem mniejszy w opozycji sens, bo tem jaskrawsze oczywistości musiałbym przeciwko nim opowiadać. Zamykam usta, siedzę w kącie, milczę. Nie ma znaczenia, czy inni rozpoznaliby banalność mych słów - ja ją widzę aż nadto wyraźnie. I to, pojmujecie, to się z czasem obraca w rodzaj ogólnego zniechęcenia, lenistwa wobec ludzi. Ja powiem to, więc oni to, więc ja to, więc oni, więc ja, więc oni, i tak dalej, skolka ugodna - na co mi w ogóle rozpoczynać tę mękę? Siedzę w kącie, milczę.
___
Jacek Dukaj, Lód

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Dida, Didda, dida. Do ya wanna know the creda’
Of Jacques Derrida?
There is no wrida’
And there ain’t no reada’
Eitha’
___
autor nieznany, jedna z wersji krążących w Internecie

czwartek, 7 sierpnia 2008

Chwila – podczas palenia — „puchnie”, zwalnia, gęstnieje i nabiera treści. Skupia się w sobie. Neurofizjologowie powiadają, iż zawarta w tytoniu nikotyna poprawia na czas jakiś metabolizm mózgu. Ów wzrost wydajności objawia się jako wzmożona refleksyjność w wariancie samotniczym bądź zwiększona komunikatywność w opcji palenia zbiorowego. Zintensyfikowana refleksyjność jest zaś narcystyczną rozkoszą przebywania ze sobą i u siebie, z pełnym, wewnętrznym przyzwoleniem na nierobienie niczego innego ponad to. Palenie jest wszak czynnością: tego to, a tego zrobić teraz nie mogę, bo robię już coś – palę mianowicie. Niczego nie muszę wykonywać, nic i do nikogo nie muszę mówić – palę. Pozwalam meandrować myśli wraz z dymem. Nikotynista kupuje tę chwilę za wysoką cenę wszystkich przyszłych nowotworów i udarów, wszystkich duszności, dychawic i płucnych rozedm, kaszlu i żółtawej skóry. Odracza na moment osiągnięcie jakichkolwiek praktycznych celów. Odpuszcza je i wybacza sobie, że to czyni.
___
Bartosz Jastrzębski, Palenie, Racjonalista, 7.08.2008