Najwyraźniej ten zestaw artykułów miał za zadanie ucieleśniać i konkretyzować wyobrażenie o obfitości. Znamienne, że ów asortyment nie zawiera nic zagranicznego. Wyeksponowanie własnych zasobów oznaczało, że człowiek radziecki miał się żywić właśnie radzieckimi produktami – na szczęście rozmiary kraju i zróżnicowanie stref klimatycznych gwarantowały pewną różnorodność – od wina i herbaty z Gruzji (kto by wówczas pomyślał, że walka z nimi stanie się w Rosji Putina deklaracją narodową) po szproty łotewskie (które Putin także objął zakazem) i wędzoną wobłę z północnych portów.
Symboliczne artykuły radzieckiej konsumpcji przywożone do Rosji z innych republik – wino z Mołdawii i Gruzji, borżomi, szproty – nieprzypadkowo stały się przedmiotem prześladowań w okresie, kiedy odcięta od Związku Radzieckiego kapitalistyczna Federacja Rosyjska sama siebie okrzyknęła imperium. Należało zerwać wszelkie związki emocjonalne z dawnymi bratnimi narodami i zniszczyć wspólne wyobrażenia o świątecznym stole w w taki sam sposób, w jaki powinny zostać zduszone pozostałe przejawy „radzieckiego internacjonalizmu”.
„Radziecki szampan” został podzielony na dwie kategorie: radziecki, produkowany na Krymie, który dostał się niezależnej Ukrainie, oraz „patriotyczny”, rosyjski, cechujący się gorszym smakiem i figlarną stylizowaną etykietą, mającą podkreślić (choć nie wprost) pokrewieństwo z radzieckim prototypem. Co prawda na krótko, ale represjom poddano także abchaskie mandarynki.
___
Irina Głuszczenko, Sowiety od kuchni. Mikojan i radziecka gastronomia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz