niedziela, 28 lutego 2010

Wymyślając "Andrea Chénier" w Poznaniu, nie miałem zresztą świadomości, że spektakl ten będzie miał swoją amerykańską premierę 11 września, w rok po tragedii World Trade Center.

Ale miał i stał się wydarzeniem politycznym.

Na premierze pojawił się Paul Wolfowitz, wiceminister obrony USA za rządów Busha. Widzowie odśpiewali hymn amerykański i - proszę mi wierzyć - dla mnie nie ma nic śmieszniejszego niż Amerykanie śpiewający swój hymn. To mi się kojarzy z harcerstwem i ze słynną sceną z "Kabaretu" Fosse'a, gdzie młodzi chłopcy śpiewają nacjonalistyczną pieśń. Ten sam stan nawiedzenia.

(…)

… kiedyś w operze chodziło się tylko na muzykę. Kiedy reżyser próbował podpowiedzieć Montserrat Caballé, co ma robić w jakiejś scenie, ona odpowiedziała: "Proszę pana, ja teraz śpiewam arię, a jak śpiewam arię, to się nie ruszam". "Nie ma problemu, baryton podejdzie do pani". Caballé: "Proszę pana, jak ja śpiewam arię, to nikt się nie rusza".

(…)

Zresztą żyjemy w czasach, w których pojęcie piękna jest szalenie wstydliwe. To jest efekt niemieckiego kompleksu wobec kultury francuskiej. Niemcy musieli stać się bardziej brudni i awangardowi, bo w inny sposób nie mogli wygrać z Francją, której nienawidzą. Dziś nie ma wątpliwości, że kulturową stolicą Europy jest Berlin, a nie Paryż.

W Izraelu wciąż nie można wystawiać Wagnera, ulubionego kompozytora Hitlera. Rok temu nowy dyrektor opery narodowej w Tel Awiwie zobowiązał się, że nie zniesie trwającego od ponad 60 lat zakazu. To przypadek, kiedy prawda zwycięża nad pięknem?

Moi koledzy z Izraela z wielkim bólem oglądają się za bmw na ulicy i mówią: "Piękne, ale niemieckiego auta nie kupię". To nie dylemat piękna i prawdy. To jest uraz. Oni sami traktują to jak chorobę.

A pan miałby problem z Wagnerem?

Absolutnie nie. Tylko dlatego, że propaganda Hitlera użyła Wagnera, to stał się on twórcą faszystowskim?! Nonsens! Wagner był genialnym kompozytorem, a bmw jest świetnym autem.

___
Mariusz Treliński, Ja, Traviata (wywiad: Magda Żakowska),
Gazeta Wyborcza, 23.02.2010

Każdy propagujący mem 'Wagnera jako ulubionego kompozytora Hitlera' ma na sumieniu więcej niżby wpłacił 10 kiloojrosów na Fundusz Ochrony Dobrego Imienia Byłych Oficerów SS z siedzibą w Santiago, Chile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz