I sekretarz PZPR Wojciech Jaruzelski witał drogiego gościa niekończącą się przemową: "Wielce szanowny towarzyszu! W imieniu władz partyjnych i państwowych Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej witam Was serdecznie! Wasza wizyta jest wydarzeniem o szczególnie doniosłym znaczeniu dla dalszego zacieśniania więzów przyjaźni i współpracy między naszymi partiami, państwami i narodami. Klasa robotnicza, ludzie pracy naszego kraju żywią szczery szacunek i uznanie dla walki zbrojnej i pokojowych osiągnięć bratniego narodu koreańskiego…".
Gdy Jaruzelski gadał, klasa robotnicza poczęła kolejno popuszczać w spodnie. "Na peronie pozostały wielkie kałuże moczu" - zapisał potem we wspomnieniach ówczesny wicepremier Mieczysław Rakowski.
A "wielkiego pałacu" i tak nie udało się wykończyć na wizytę.
___
Piotr Głuchowski, Marcin Kowalski, Sekretne życie syna Wielkiego Wodza w Warszawie, Gazeta Wyborcza, 25.12.2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz